Reputacja negocjatora
Przeczytałam niedawno tekst Jima Andersona ‘How to improve your reputation as a negotiator’. To byłą inspiracja do napisania tego tekstu “Reputacja negocjatora”
Reputacja negocjatora
Trudno nie zgodzić się z autorem, że nikt z nas nie umie kontrolować tego, co myślą i mówią o nas inni, jednak można a nawet trzeba nieustannie szukać sposobów na budowanie swojej reputacji.
Jim Anderson radzi, by w celu budowania autorytetu w procesach negocjacyjnych podejmować następujące kroki:
- Rozpoczynać negocjacje od zbudowania zaufania, udzielając kilku małych ustępstw.
- Dokładnie wyartykułować swoje cele, wyjaśnić na czym nam zależy.
- Podkreślać chęć kooperacji w celu uzyskania pożądanych uzgodnień.
- Udzielać niezbędnych informacji, zachęcając jednocześnie drugą stronę do podzielania się informacjami z nami.
- Skupiać się nie tylko na wyniku negocjacji, ale też na drodze / sposobie jego osiągnięcia.
- Respektować swoich adwersarzy. Pokazywać im szacunek.
W pełni zgadzam się ze wskazówkami dotyczącymi budowania dobrej atmosfery i zaufania, bo takie okoliczności sprzyjają kooperacji i generowaniu wartości dodanej (tzw. expanding the pie).
Nie umiem jednak podpisać się pod pomysłem udzielania kilku ustępstw „na dobry początek”. Obawiam się, że takie oddanie pola, w celu wykreowania dobrego klimatu do rozmów, może nie zostać docenione przed drugą stronę. Ba, może nawet zostać przez nią odczytane jako słabość i stosownie wykorzystane.
Jestem zwolenniczką szkoły polegającej na:
– wymianie wzajemnych ustępstw,
– ich ważeniu / szacowaniu ich wartości,
– komunikowaniu trudności związanych z ustępowaniem,
– trzymaniu się trendu ustępstw malejących w czasie.
Nie będę też polemizować z postulatem zwracania uwagi nie tylko na uzyskanie swojego celu negocjacyjnego, ale też sposobu jego wypracowania. Każdą wiadomość, nawet odmowę można zakomunikować grubiańsko, albo też przekazać w cywilizowany sposób. „Wygrać” w negocjacjach można kładąc oponentów na łopatki. Można też osiągnąć swoje cele jednocześnie pozwalając drugiej stronie na zachowanie twarzy i w ten sposób zabezpieczyć poprawne relacje na przyszłość.
Szacunek dla oponentów to kwestia bezdyskusyjna. Wynika ona chyba nawet bardziej z dobrego wychowania, niźli z zasad praktyki negocjacyjnej.
Reputacja negocjatora
w rozprawce na temat jej budowania zabrakło mi trzech, niezmiernie istotnych w mojej ocenie, kwestii:
- Umiejętności aktywnego słuchania
- Odpowiedzialności za słowo
- Uczciwości
Jestem zwolenniczką zasady „raczej słuchaj niż mów, jeśli mówisz nie dowiesz się niczego nowego”. Ważne jest by słuchać uważnie, by zgodnie z zasadami aktywnego słuchania… słyszeć to:
– co się do nas mówi,
– w jaki sposób się do nas mówi,
– czego do nas nie mówią,
– sprzeczności w tym co do nas mówią.
Ogromnie ważna w budowaniu autorytetu jest też odpowiedzialność za słowa.
By uzyskać wiarygodność w oczach partnerów negocjacyjnych należy:
– ważyć słowa,
– brać odpowiedzialności za swoje wypowiedzi,
– obiecywać tylko to, co rzeczywiście jesteśmy w stanie zrealizować,
– spełniać swoje obietnice.
No i wreszcie uczciwość i etyka w negocjacjach.
Temat etycznego / nieetycznego zachowania podczas negocjowania jest szeroko dyskutowany. Każdy ma prawo do swojego zdania. Ja jednak jestem bezkompromisową przeciwniczką kłamania.
Jak to ktoś kiedyś powiedział: „trzeba mieć znakomitą pamięć, by kłamać”, ale nie tylko o pamięć chodzi. Można mozolnie, przez całe lata budować swoją reputację i dobre imię, a potem bardzo szybko to zrujnować. Wystarczy raz zostać przyłapanym na mijaniu się z prawdą.
W mojej ocenie nie należy kłamać. Czasem można nie powiedzieć całej prawdy, można coś przemilczeć, ewentualnie nie dopowiedzieć, ale nie należy mówić nieprawdy.
Etyka w negocjacjach to oczywiście nie tylko odpowiedzialność za słowo i prawdomówność, to też uczciwość rozumiana jako tzw. czyste ręce.
‘In the world of negotiating, our reputations mean everything’.
Może Cię zainteresować:
co czyni cię dobrym negocjatorem