“Dobre porażki” w negocjacjach
Waśnie zakończyłam lekturę książki Amy C. Edmondson pt. “Dobre porażki”. Książka ostatnio dość popularna, można by rzec terapeutyczna, traktująca o ważnej i jak najbardziej pozytywnej roli porażek w naszym życiu.
Ja jednak znalazłam w niej sporo konotacji do sytuacji negocjacyjnych i tutaj właśnie nimi się zajmę…
„Dokładne analizowanie naszych niepowodzeń jest emocjonalnie nieprzyjemne i podkopuje naszą samoocenę” str. 52
To prawda, ale jeśli ktokolwiek ma ochotę zostać sprawnym negocjatorem, to powinien się z tą emocjonalnie nieprzyjemną aktywnością “zaprzyjaźnić”. Po każdym, a już na pewno po każdym nieudanym spotkaniu negocjacyjnym, należy dokonać tzw. analizy post-mortem, czyli pomyśleć:
- co zrobiliśmy źle?
- co nas zaskoczyło?
- jakich pytań nie zadaliśmy?
- na jakie pytania odpowiedzieliśmy źle?
- co powiedzieliśmy, a nie powinniśmy mówić?
- czego nie powiedzieliśmy, a powinniśmy powiedzieć?
- jak się zachowywaliśmy?
- i wiele, wiele innych…
Ta analiza zapewne nie pomoże już nam odkręcić biegu bieżącego procesu negocjacyjnego (choć historia zna i takie przypadki), ale z całą pewnością pozwoli nam uniknąć podobnych pomyłek w przyszłości.
„Ogólnie rzecz biorąc, sportowcy mają stosunkowo światłe zrozumienie związku porażki z sukcesem. (…) <Sto procent strzałów, których nie oddajesz, to strzały nietrafione> Wayne Gretzky” str. 53
Dokładnie tak samo jest z:
- podwyżką
- rabatem / upustem
- wydłużonym terminem płatności
- premią za wyniki
- itp.
Jeśli nie zapytasz (nie oddasz strzału) to ich z całą pewnością nie dostaniesz!
„Kusząca jest myśl, że jeśli się po prostu postaramy, możemy całkowicie uniknąć porażki. Jest to jednak błędne myślenie. Związek między włożonym wysiłkiem a sukcesem nie jest doskonały.”
Tak samo w negocjowaniu – jeśli poświęcisz dużo czasu i energii i nawet znakomicie się przygotujesz, to nikt ci nie zagwarantuje sukcesu, jednak…
… jednak mogę zagwarantować zminimalizowanie prawdopodobieństwa wystąpienia porażki.
A to już coś 🙂
„Biorąc pod uwagę szacunki, że eksperymenty kończą się niepowodzeniem w 95 procentach przypadków, Jen dodaje: <Dziewięć na dziesięć razy ludzie niepotrzebnie się biczują>” str. 84
Do zastosowania przy okazji procesów negocjacyjnych – wiele z nich przebiega nie tak jak chcemy, w wielu nie udaje nam się osiągnąć naszego celu negocjacyjnego, ale…
… ale nie ma się co samobiczować – trzeba się porządnie przygotowywać do każdego spotkania i uczyć na swoich i na cudzych porażkach.
„Poka-yoke (co po japońsku oznacza „błędoodporność”, czyli zabezpieczanie się przed błędami) wywodzi się z Systemu Produkcyjnego Toyoty (TPS) str. 188
W negocjacjach taki proces też powinien być implementowany. Chodzi tu o próbę standaryzacji zwłaszcza pierwszego etapu procesu negocjacyjnego (tu: Przygotowanie) i ulepszenia go na tyle, by minimalizować ryzyko porażki.
„Okazało się, że chirurdzy nauczyli się więcej z własnych sukcesów niż porażek, ale również więcej z cudzych porażek niż sukcesów” str. 267
Raz jeszcze świetna nauka – uczymy się na swoich sukcesach i na porażkach innych, zawsze to lepiej niż uczenie się na swoich błędach, co oczywiście w myśli książki “Dobre porażki” też nie jest niczym złym 😉
„Hobby to doskonała przestrzeń do praktykowania porażek. Przynosi radość i stymuluje do nauki czegoś nowego, a ponieważ nie wiąże się z zarabianiem na życie ani życiowymi osiągnięciami, stawka nie jest wysoka.” str. 403
Moim zdaniem to genialna sugestia!
Jeśli ktoś chce się stać wybitnym negocjatorem, to negocjacje winny być jego hobby – po pierwsze przyjemność po drugie znacznie mniejsza presja…
książkę “Dobre porażki” kupisz tutaj: link do sklepu
Może Cię też zainteresować:
książka “Negocjuj, kobieto!” link do sklepu